7 grzechów Polaków, o których pewnie nie słyszałeś
W opozycji do mojego wcześniejszego bardziej obszernego artykułu pt. Dlaczego Polska jest jednak fajna?, dziś publikuję, wyczekiwaną przez niektórych, mniej optymistyczną część sprawozdania z moich ostatnich polskich wakacji. Razem z innymi polskimi emigrantami z USA, odpowiadamy na pytanie “Nad czym Polacy mogliby popracować, by nasz kraj był lepszy” Poniżej małe i duże grzechy Polaków, które nie wszędzie i nie zawsze… ale jednak są widoczne -dla obcokrajowca czy wieloletniego emigranta …
Dlatego to co wymieniam poniżej – jako grzechy Polaków-nie jest generalizowaniem oraz wystawianiem łatki pt. Każdy Polak to cwaniaczek, cuchnący tytoniem gburowaty urzędas, użalający się nad sobą czy pogodą sąsiad,
zrelaksowany pasażer PKP z buteleczką piwa, która na nieszczęście z czasem ląduje na wykładzinie (co de facto przytrafiło mi się w pendolino relacja W-wa – K-ce). A Polka to ta, która wiecznie obgaduje, nosi podróbki albo jest warczącą ekspedientką.Ten tekst jest KRÓTKĄ listą polskich przyzwyczajeń, które stały się dla mnie widoczne dopiero po kilku latach na emigracji. Sami zdecydujcie czy warto nad czymś popracować.
- “Bo kochana wiesz… ten syn Iksińskiego, z Ursynowskiej 25c/87 trafił w zeszłym roku do poprawczaka, no wiesz, ten co tą i tamtego…, No! to on wrócił, w zeszłym tygodniu, kochana ale taki gnojek się zrobił, że mówię Ci, nic go nie naprawili ani poprawili…”( usłyszane w podmiejskiej komunikacji PKP)
- “Jak Ty mnie w ogóle traktujesz? ośmieszasz mnie! Jak mogłeś mu coś takiego w mojej obecności powiedzieć, że niby nie tylko “loda”?…. I ty to nazywasz kochaniem? Ty to nazywasz dobrym dotykiem? To nie było żadne kochanie! to był gwałt!!! …. jak moi się o tym dowiedzą to Ci z d… nogi powyrywają…. że co mnie straszysz, że to nagrywasz? to sobie nagrywaj!… zniknij z mojego życia! (usłyszane w damskiej toalecie… w Marriocie);
- “Ty chyba k… p… jesteś!!!… jak mogłeś tak mnie przy niej ośmieszyć!!!… że co, że niby Ty się lepiej na robocie znasz? że co, że mój projekt jest do dupy?…” (usłyszane w przedziale pociągu);
- “Dobrze, nie krzycz już! ! …… tak wiem… wiem!!! dobrze, masz rację!!! jak będę chciał to sobie zmienię żonę!!!, to sobie zmienię…” (przystanek przy ul. Kasprzaka);
- a) noszenie adidasów do wszystkiego – nawet do wełnianych swetrów i jeansów, no a czasem i ze skórzaną torebką pod ręką. Ale to chyba moja subiektywna awersja do takich zestawień. Mój dekalog mówi: adidasy nosimy tylko do sportowego stroju czyli np.w czasie porannego joggingu ;). A to że większość zaniedbanych Afro-Amerykanek w Stanach chodzi w getrach i adidasach, to nie jest dla nas usprawiedliwieniem.
- b) noszenie niepokornych rajstopowych skarpetek/stopek do balerinek, które jak na złość zawsze chcą ujrzeć światło dzienne i nie dają za wygraną, nawet gdy skrzętnie próbujesz je upchnąć siedząc w tramwaju czy w autobusie. A tak na boku, wydaje mi się, że w Stanach nikt o nich nawet nie słyszał… zamiast stopek polecam zakup ciepłych wkładek do butów.
W Polsce, do biernego palenia zmuszana byłam w zasadzie na każdym zakręcie. Czy to przechodząc koło głównych drzwi biurowców, czy to czekając na zielone światło na przejściu dla pieszych czy jedząc przepyszne sushi w restauracyjnym ogródku, wszędzie powiewało Mad Man-em. Gdyby ktoś w tych pierwszych dniach zapytał mnie “jak pachnie Polska?”, bez zastanowienia odpowiedziałabym: TYTONIEM.
W Stanach, odkąd panuje moda na zdrowy styl życia, Amerykanie podchodzą do palaczy raczej bezlitośnie. Nie dosyć, że sami egzekwują zarządzone zakazy palenia w miejscach publicznych (Tata mojej koleżanki do dziś twierdzi, że człowiekowi w USA nic nie wolno, po tym jak przy każdej próbie odpalenia papierosa, kazano mu odłożyć zapalniczkę), to dodatkowo podchodzą do Ciebie z dystansem oraz politowaniem. W dzisiejszych czasach, w których świadomość nowotworów powodowanych przez tytoń jest powszechna, smukła sylwetka oraz zakupy w organicznych sklepach są modą, nałóg palenia w oczach modnych Amerykanów jest objawem Twojej słabości, głupoty czy jak zdarzyło mi się usłyszeć, nieudacznictwa.
DO BIEGU, GOTOWI, START!!!
No tak, ale w sumie po co? Przecież po kilku sekundach dociera do Ciebie, że o 17. znowu staniesz do ponownej walki, do nowego wyścigu o wygodny powrót do domu.
Zamiast przykazania nr 4- komentarz: Mimo, że świetnie się w polskiej komunikacji miejskiej bawiłam, bo wszystko wydawało mi się takie inne i wesołe, nie wiem czy mam jakąś radę? Chyba zachowujemy się jak Azjaci, którzy muszą być nadzorowani przez instruktorów, doglądających czy pasażerowie wiedzą jak ustawić się w kolejce lub wchodzić spokojnie do przedziału. W Ameryce nikt obcy Cię nie dotyka, nie ociera się o Ciebie.
Pierwsza sytuacja, która miała miejsce w kiosku z drożdżówkami.przypomniała mi, że w Stanach przeciętni obywatele mają bardzo jednoznaczne podejście do oszustwa – ma się tu świadomość odpowiedzialności karnej oraz rygorystycznego amerykańskiego prawa, wg którego za byle przewinienie można trafić za kratki, stąd w dobrych stanach Amerykanów uczy się uczciwości oraz posłuszeństwa wobec prawa od najmłodszych lat co objawia się np. tym, że ściąganie w amerykańskich szkołach jest często abstrakcją. W Ameryce obowiązuje zatem zasada, jeżeli kraść, to kraść miliony.
P.S. Czekam na Wasze wrażenia? Przesadziłam, czy może rzeczywiście wymienione grzechy Polaków są Wam znajome?
Władysława U.Sz.: Może i Polacy mają “grzechy”, ale to wina okupacji komuny a następnie post komuny! A Polska jest piękna. Zapraszam w Bieszczady jesienią. Nigdzie nie ma takich pięknych widoków, a do tego grzybobranie udane!
Poza tym brak tolerancji na innosc, jesli ktos sie czyms wyroznia, strojem, rasa, niepelnosprawnoscia, czymkolwiek, to to jest wielki problem dla ogolu spoleczenstwa. Jak bylam mala, to mialam gips na obu nogach z takim wielkim kijem miedzy kolanami, bo mialam zwichniecie stawow biodrowych, o rany jak sie ludzie gapili, to bylo okropne.
1. Polacy mają tendencję do narzekania i marudzenia.
2. Więcej uśmiechu i życzliwości dla drugiego człowieka mijanego na ulicy.
3. Za wysoki podatek VAT
4. Wiele dróg pozostawia wiele do życzenia
5. Lepsza opieka socjalna dla potrzebujących.
Violetta B. Nie bylam w Polsce 6 lat ,ale dla mnie jest to piekne miejsce na ziemi ! Po wejsciu do Unii Europejskiej i srodkom pienieznym od niej pozyskanych Polska zmienila sie bardzo ! Oczywiscie jesli miasta maja dobrego,myslacego gospodarza to zmiany sa ogromne ! Jest czysto,duzo zieleni,kwietniki,rabaty
Obsluga tez dobra.Jesli usmiechamy sie do pani w urzedzie ona tez jest mila,a jesli przychodzimy z mina i glosem mowiacym ze JESTES TU TO ROB SWOJE ,i traktujemy ja z gory to odpowiedz jest adekwatna do petenta.
Toalety juz dawno byly platne i nie ma co odkrycia robic ze nagle sie pojawily !
Komunikacja sutobusowa chodzi punktualnie ,tu natomiast jestem porazona nia,bo rozklady jazdy istnieja na papierze..autobus moze przyjechac 10 min pezed czasem i odjechac,lub spozniac sie 20 minut notorycznie..i wszyscy sie na to godza !! Emotikon wink
A jesli chodzi o bezpieczenstwo to sadze ze w PL malo jest takich miejsc jak cale miasta tu,dzielnice gdzie strach wyjsc wieczorem bo i za dnia jest tam niebezpiecznie.Ale policja tu z kolei cieszy sie bardzo duxym respektem czego nie mozna powiedziec o Polsce.Oj duxo by mowic;) porownywac !
Nad czym trzeba pracowac ? Nad:
1) tolerancja w ogolnym slowa znaczeniu
2)zyczliwoscia
3)eliminowaniem zazdrosci i zawisci
4)pracowitoscia
5)sprawiedliwoscia i sadownictwem…bo niestety czesto mysle ze jest to panstwo dajace przyzwolenie na bezpodstawne niszczenie ludzkiego dorobku; umywajace rece od karania..
6) sluzba zdrowia
7)jakoscia drog…bo chodniki sa rowne i piekne..tu natomiast mozna zeby powybijac i sxpilki w torebce nosic niz na nogach w mniejszych miejscowosciach !! Emotikon smile Emotikon smile
8)polityka socjalna- rodziny wielodzietne,samotne matki,bezdomni,kalecy itd….
9)wieksza opieka prawna chroniaca kobiety z dziecmi
…ale takiego zapachu chleba,zaparzonej o poranku kawy,skoszonej swiezo trawy, jak w PL,nie ma nigdzie !! Emotikon smile
..blekitu Morskiego Oka i bryzy od Baltyku !!
Recommended Posts
Syreną być…nowy trend w fitness i nowa atrakcja na Hotels.com
August 24, 2018
Kilka słów o tym ohydnym… amerykańskim zającu
April 16, 2017
[…] Jeżeli spodobał Ci się artykuł pt. Dlaczego Polska jest fajna? Zaglądaj na Papugę. Jeszcze w tym miesiącu opublikuję cz. 2 – niestety mniej przyjemną – pt. 7 grzechów Polaków. […]
Miałam przyjemność być w Krakowie, autem w dodatku i radio zostawało na swoim miejscu. Wciąż jest wewnątrz auta, więc może Jedyny ma jakiś “shit”, którego nie warto kraść? 🙂 Co do dwóch punktów to mam wrażenie, że delikatnie się wykluczają. Chodzi o punkt dotyczący rozmawiania przez telefon i obgadywania. Z jednej strony walczymy o to by było mniej plotuśnic, a z drugiej nie możemy gadać przez telefon, bo ktoś, coś usłyszy. Ja gadanie przez telefon zawsze uruchamiam, gdy mam gdzieś pójść sama. Nie znoszę chodzić sama, dlatego to są chwile w ciągu dnia kiedy mogę nadrobić zaległości w zażyłościach socjalnych. I szczerze? Mam gdzieś czy ktoś słyszy czy nie, bo zazwyczaj przez tel nie załatwiam rozmów poważnych. Fakt jest taki, że w komunikacji nie gadam przez tel, bo się krępuję 😉 Co do reszty punktów to mogłabym odnieść się do każdego, ale to notka by była, a nie komentarz! W dodatku piszę z telefonu 😉 Dlatego kończę i jak usiadę do komputera w wolnej chwili to MOŻE więcej napiszę. Albo od razu napiszę notkę-odpowiedz u siebie na blogu, haha 🙂
Pozdrawiam gorąco 🙂 (czekałam na ta notkę)
Żeby zrozumieć to nerwowe tłoczenie się na peronie i satysfakcję z zajęcia miejsca przy oknie chyba po prostu trzeba raz spędzić kilka(naście) godzin stojąc w korytarzu pociągu 😉 Nie potrzeba instruktorów, zwykle wystarczy wprowadzenie miejscówek. Nie zgadzam się też w kwestii butów, bo uważam, że każdy powinien chodzić w tym, w czym chce. A człowiek w adidasach może być na nogach cały dzień, albo dojeżdżać z daleka i mieć spory kawałek do przystanku, może ma problemy ortopedyczne, może go nie stać na kilka par wygodnych butów na różne okazje… Jego stopy i jego sprawa w czym chodzi. Wydaje mi się, że w Polsce panuje właśnie za duża spina związania z wyglądem. Wielu ludziom nie mieści się na przykład w głowie, że w pracy może nie być absolutnie żadnego dress code’u i że mozna być profesjonalist(k)ą w trampkach i bluzie… Co do reszty pełna zgoda, dodałabym jeszcze kierowców, którzy zachowują się jakby od tego, czy dojadą gdzieś 3 minuty wcześniej, zależało ich życie. Wyprzedzają na wariata, nie pozwalają pieszym przejść, trąbią na tych, którzy jadą przepisowo. Wszędzie tacy są, ale w Polsce wyjątkowo dużo.
No tak, w sumie masz rację, gdybym miała stać kilkanaście godzin i jeszcze z dzieckiem na ręku to pewnie sama wszystkich łokciem bym traktowała… Ww. sytuacja dotyczy jednak krótkodystansowych relacji podmiejskich czy w tramwajach, gdzie dojeżdża się do pracy 10-40 min.
Co do butów, z których tłumaczyłam się już w komentarzu Oli, to rzeczywiście sprawa mało istotna. Buty ortopedyczne to rzeczywiście inna historia, która jednak nie dotyczyła wielu obserwowanych przeze mnie, młodych ludzi.
Przy kierowcach masz absolutną rację, zwyczajnie nie zdążyłam o nich napisać (muszę chyba zatrudnić na dłużej nianię). W Polsce pociłam się za kierownicą.
Droga Papugo, być może tym wpisem włożyłaś przysłowiowy kij w mrowisko, ale dla mnie ważne, że to są Twoje odczucia z pobytu w Polsce, szczere i autentyczne. Oczywiście wiele się zmieniło na plus w naszym Kraju, ale moim zdaniem, jest jeszcze dużo do zrobienia. Zacznę od wyglądu polskich kobiet. Do tego podchodzę z obojętnością, niech każda wygląda jak chce, czy chodzi w adidasach, czy nie to jest indywidualna sprawa. Dla mnie najgorszą rzeczą jest kupowanie podróbek. Jakiś czas temu wypowiadałam się na łamach Twojego bloga w tej kwestii. Dla mnie podróbki to kradzież i koniec kropka. Tu jestem zasadnicza i nieugięta. Podobnie jak Tobie, ostatnio zdarza mi się podróżować PKP po Polsce. Niestety niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o wygląd dworców, brudnych, paskudnych, z okropnymi toaletami. Szczególnie w mniejszych miastach. Jest to widok porażający. Mam nadzieję, że to się szybo zmieni, bo dworce to w końcu jedna z wizytówek naszego Kraju. Co do kradzieży i oszustw, o których napisałaś. Zgadzam się z Tobą. Obserwuję brak szacunku wobec ludzi i wobec prawa. Znikoma społeczna szkodliwość czynu jak najbardziej funkcjonuje, a kradzież na niewielkie kwoty to tylko wykroczenie. Tak nie powinno być. Do tego latami ciągnące się procesy sądowe. Jeśli sprawca przestępstwa nie jest szybko ukarany, to ma w nosie prawo. Do tego skomplikowane i trudne procedury prawne, w których już niewiele osób się orientuje. Jak więc dochodzić swoich praw? Funkcjonuje nawet takie powiedzenie, że do sądu chodzi się po wyrok, a nie po sprawiedliwość, a w gąszczu przepisów to i prawnicy przystają się orientować. Oj, jeszcze jest wiele do zrobienia. Natomiast grzybobranie, wędkowanie, domy pachnące ciastem i fajne długie spotkania rodzinne to nasza cudna tradycja. Uwielbiam to i niech trwa to jak najdłużej, a z resztą pewnie sobie poradzimy. Tylko na wszystko trzeba czasu.
Monique, bardzo dziękuję Ci za zajęcie stanowiska jako znawca tematu oraz osoba trudniąca się prawem. Wydaje mi się, że “Znikoma społeczna szkodliwość czynu, która jak najbardziej funkcjonuje, a kradzież na niewielkie kwoty to tylko wykroczenie.” nie będzie u nas wiecznie. Wystarczy spojrzeć na proceder korupcji oraz choćby łapówek, po które jeszcze 7 lat temu sama zostałam wysłana przez policjanta do bankomatu. Dziś już chyba nie ma takich odważnych. Bądźmy zatem dobrej myśli.
Witaj Papugo, na początek zanim zacznę tak po polsku narzekać, obgadywać itp. 😉 chciałabym powiedzieć, że dopiero poznaję Twojego bloga i mam nadzieję, że to co napiszę Cię nie obrazi. No ale sama chciałaś 😉
Przede wszystkim odniosłam wrażenie, że z Twojego wpisu wyłania się jedna z wad Polaków, której mimo 5 letniego pobytu w USA się nie pozbyłaś a mianowicie zwracanie uwagi na innych ludzi pod kątem tego jak wyglądają, jak się ubierają, jak zachowują. Za każdym razem jak jestem w USA jest zachwycona tą różnorodnością, tym że ludzie ubierają się jak chcą i nikt na to nie zwraca uwagi. Nie patrzy spod oka, nie obgaduje. Możesz założyć adidasy czy kalosze do sukienki, kolory nie pasujące do siebie, możesz mieć 60 lat i ubierać się jak nastolatka i nikt nie będzie na Ciebie patrzył jak na dziwoląga.
Papierosy i palenie – a Nowy Jork???? Nie na darmo w jednym z odcinków Seksu w wielkim mieście jest przedstawione jak Carrie będąc w LA nie może nigdzie zapalić i z wielką przyjemnością zapala papierosa jeszcze na lotnisku w Nowym Jorku.
Kradzieże – no cóż, czy złotówki czy miliony zdarzają się wszędzie. Ja byłam w szoku jak w biały dzień, w centrum SF, w rzędzie zaparkowanych aut po kolei ktoś szedł, wybijał szyby i wyjmował co tam znalazł.
Natomiast jedną z największych wad Polaków, która rzuca mi się w oczy nie tylko gdy wracam z USA jest brak uśmiechu i życzliwości.
Bardzo interesujący komentarz, ale uważam, że obserwowanie innych to niekoniecznie musi być nawyk Polaka, ale w przypadku Papugi to nawyk blogerki:) Nie wiem, może się mylę. 🙂 Pisarze i blogerzy obserwują świat, aby go później opisywać 🙂
I w tym co napisałaś, jest trochę zaprzeczeń, bo z jednej strony zarzucasz Papudze, że obserwuje ubiór, a z drugiej strony sama to robisz 🙂 Z tym że, Papudze nie pasuje to jak się ubierają, a Tobie pasuje 🙂
Co do reszty w zupełności się zgadzam 🙂 Kradzieże są wszędzie, papierosy (prawie) też! 🙂
Dziewczyny bardzo dziekuje za wspaniale komentarze. Widze ze rozwija nam sie tu dyskusja. Odpowiem na wszystkie kom. Po powrocie. Tu niestety nie mam dostepu do komputera. Dziekuje za cierpliwosc
Olu, to bardzo dobre pytanie, na które po części odpowiedziały już Chmury Kultury. Tak, to wszystko o czym piszesz rzeczywiście i u mnie funkcjonowało do stycznia 2015r. I w sumie gdybym nie prowadziła od roku bloga, do tej pory nikomu bym o tym nie wspomniała.
Podczas mojego pobytu w Polsce miałam misję, chodziłam z notesem w torebce i cały czas notowałam swoje obserwacje. Czytaj – bawiłam się w detektywa, czego normalnie nie robię. Ubiorom Polek, jak można domyśleć się z wpisu Dlaczego Polska jest jednak fajna?, nie miałam wiele do zarzucenia. Byłam nimi wręcz zachwycona. Buty czy skarpetki to jedyne co udało mi się rzuciło w oczy. Nie jest zatem źle. Możemy być dumne.
A co do Ameryki, masz absolutną rację, ten kraj uczy nie tylko tolerancji, pokory ale i obojętności na dziwactwa innych ludzi. Może nawet mniej obojętności a bardziej akceptacji.
Nowy Jork, przeszedł mi przez myśl przy tym akapicie ale nie zdecydowałam się o nim napisać, bo mimo, że niektórzy jeszcze nonszalancko wyciągną gdzieś papieroska to od 2011 r. Bloomberg wprowadził całkowity zakaz palenia nie tylko na plażach, ok. 1700 parkach ale również w takich miejscach publicznych jak Times Square. Odcinek Seksu w wielkim mieście, który oglądałaś musiał być zatem kręcony przed rokiem 2011. W zasadzie z ciekawości podpytam moje znajome, które na stałe mieszkają w NYC, jak to wygląda. Ja w tym mieście zwykle pomieszkiwałam w okresie letnim (czerwiec – wrzesień).
aaa.. i jeszcze Ps. Czy Ty wiesz co to jest hybryda?;-))))Dzięki hybrydzie kobiety wreszcie przestały chodzić z poodpryskiwanym lakierem na paznokciach. Szczerze mówiąc widząc pomalowane paznokcie nie jestem w stanie stwierdzić czyy to świeżo pomalowany lakier czy hybryda bo nie ma różnicy. Może pomyliło Ci się z żelami? Chociaż i one podobno są już tak robione że nie zmieniają objętości paznokcie
1. Stopki. Gdybym nosiła baleriny i zakupiła sobie do nich wkładki to nie uchroniłoby mnie to przed pęcherzami czy zdarciem pięt do krwi. Tak jakoś głupio mam, że bez względu na to, jakie buty włożę na bosą stopę, to mnie ocierają. Jeśli spacer trwa chwilę – mam pęcherze. Jeśli dłużej – pęcherz pęka a skóra pod nim dalej się zdziera. Dlatego nie bacząc na elegancję, nawet do sandałów i klapek noszę podkolanówki.
2. Adidasy do wszystkiego. Wiem, to było dawno, ale pamiętam, że się mówiło, że Amerykanie noszą do wszystkiego adidasy, to w adidasach ganiają do pracy a dopiero tam zmieniają na eleganckie obuwie. I pamiętam zdjęcie Spielberga z jakiejś ceremonii – elegancki gajerek i do tego adidasy. Wiem, to było dawno. Może już nosi eleganckie buty, może nie. Ale skoro znałam takie kobiety, które do bojówek nosiły szpilki to tym bardziej nie widzę powodu, żeby do dżinsów i kardiganu włożyć adidasy. Tak szczerze: gdyby wszystkie ulice miały wyglądać jak wybiegi mody to ja bym chyba chodziła tylko po zmroku i to tymi nieoświetlonymi. Bo ja nie mam ochoty męczyć się w czymś tylko dlatego, że “tak powinno się ubierać”.
3. Uśmiech, czy raczej jego brak. To bardzo mnie dotyczy. Z natury mam nieprzysiadalny wyraz twarzy. Gdybym tak szła ulicą koncentrując się na tym, że mam się szczerzyć, to bym nie zwróciła uwagi jak pod samochód wchodzę. I nie oczekuję, żeby każdy sprzedawca/urędnik/lalarz na mój widok się szczerzył – każdy ma prawo mieć gorszy dzień. Wystarczy, że będzie kompetentny. Naprawdę wolę ponurego, ale rzeczowego lekarza niż miłego i tylko miłego. W urzędzie to samo – pracownik musi być kompetentny i w sposób dla mnie zrozumiały porozumiewać się ze mną.
I ja się odniosę do Twojego postu. Mam wrażenie, że część denerwujących Cię cech nie jest typowa dla Polaków. Spotykam się z nimi również w Holandii, może to w takim razie “choroby” vel “grzechy” o zasięgu europejskim.
Głośne rozmowy przez telefon – zmora podróży pociągiem w Holandii. Dowiesz się wszystkiego, kiedy dziewczyna miała okres, kto z kim spał na imprezie w zeszły weekend i jaki jej szef jest głupi. Co ciekawe głośne rozmawianie nie ogranicza się do telefonu. Delikwentki mogą siedzieć obok siebie, a i tak cały wagon może się spokojnie przysłuchiwać ich rozmowie.
Adidasy do wszystkiego – w Holandii bardzo popularne, obuwie sportowe jest wygodne, a to wybierane do spódnic czy sukienek często bardzo gustowne. Osobiście nie mam z tym problemu, bo uważam że powinno nam być po prostu wygodnie. A tak szczerze mówiąc, to myślę, że jest to kwestia panującej mody. Pięć lat temu 90% kobiet w Holandii nosiła latem kozaki do spódnicy. Taki był trend.
Palenie na ulicy i elektroniczne papierosy – jako że palenie jest zabronione w knajpach, pali się na ulicy. W Holandii dosłownie wszędzie. Na przystanku, tuż przed wejściem do sklepu czy na stację kolejową. Wychodząc z lotniska w Amsterdamie wpada się w chmurę dymu tytoniowego. Elektroniczne papierosy są bardzo popularne, bo można z nich korzystać w knajpach i oszczędzić sobie wychodzenia na deszcz.
Pchanie się do pociągu – właśnie dlatego nie lubię jeździć tutaj pociągiem w godzinach szczytu. Ludzie tłoczą się przed drzwiami tak, że wysiadający nie mają gdzie postawić stopy na peronie. Zaczynają wsiadać jeszcze zanim wszyscy wysiedli. Pomijam dziwny zwyczaj chodzenia za pociągiem kiedy ten wjeżdża na stację. To wygląda tak, jakby wszyscy mieli upatrzone drzwi i tylko przez te mogli wsiąść, więc idą za pociągiem, żeby się przypadkiem nie pomylić. Nie rozumiem i chyba nie zrozumiem. Przepuszczenie kogoś, żeby wsiadł przed tobą jest nie do pomyślenia. Pchanie się i sapanie komuś w kark jest zupełną normą.
Może teraz inaczej spojrzysz na Polaków i ich grzeszki. Może jesteś już skażona amerykańskim sposobem na życie i europejski zaczyna Cię uwierać? 🙂
No popatrz! Czyli wcale nie jest z nami tak źle 😉 bo na forum Europy wypadamy całkiem normalnie :).
Sytuację w pociągu opisałam tylko dlatego, że w Stanach, od pięciu lat nikt obcy nie naruszał mojej prywatnej przestrzeni cielesnej. W Polsce nagle okazało się, że otoczenie można nie tylko doświadczać oczami ale i przez dotyk, ocieranie się, przepychanie…
Tu jeżeli tylko ktoś otrze się o Ciebie, natychmiast serdecznie Cię przeprasza. Tak samo dzieje się, gdy przechodzisz w alejce sklepowej, mimo, że masz dużo miejsca by przejechać swoim wózkiem, każdy anonsuje swoim “excuse me”, że będzie przechodził. No właśnie zapomniałam o tym napisać. Dotyczy się to też przechodzenia w progu itp.
P.S. Aniu, jestem dalej bardziej europejska i polska niż amerykańska. Nic z tych rzeczy. 🙂
Rozwija się dyskusja i bardzo ciekawe komentarze. Myślę, że nie ma co tak przykładać wagi do wyglądu, czy chodzimy w adidasach, czy też nie, bo niech każdy decyduje sam jak wyglądać. Najważniejsze żeby dobrze czuł się ze sobą. Będąc w Anglii widziałam jak rano do sklepu po drobne zakupy przychodziły Panie w szlafrokach. Pomyślałam sobie: oj, jak mają fajnie, ja do sklepu muszę się ubrać, no nie mówię, że elegancko, ale jednak. Gdyby moi sąsiedzi zobaczyli mnie w sklepie w szlafroku lub w piżamie to pomyśleli by na pewno “wariatka”. Czytając komentarze chciałabym się odnieść do tego, że lepiej żeby urzędnik był niemiły, ale kompetentny. Na pewno jest w tym wiele prawdy, bo kompetencje i profesjonalizm w pracy to podstawa, przynajmniej ja tak się na to zapatruję. Ale w czym przeszkadzałoby jakby się urzędnicy uśmiechali i byliby mili? Załatwiam mnóstwo spraw w urzędach i czasami jest mi przykro, że urzędnicy warczą na mnie, że w ogóle się pojawiłam. Obraza na dzień dobry i pokazywanie swojej wyższości, oj to chyba nie tędy droga? Przecież może być inaczej, lepiej. Podam przykład. Moja Klienta miała skomplikowaną sprawę przed Urzędem Skarbowym. Wiemy, że to kategoria spraw tych mało przyjemnych. W Jej imieniu byłam w tym urzędzie kilkakrotnie. Pani, która prowadziła Jej sprawę, nie traktowała nas jak wrogów. Oczywiście przedstawiła nieprawidłowości w postępowaniu Klientki, ale rozmawiałyśmy jak ugodowo załatwić sprawę. Była miła, uśmiechnięta, jeszcze poczęstowała mnie kawą, co w urzędach zazwyczaj się nie zdarza. Załatwiłyśmy sprawę, szybko, profesjonalnie, ale podchodząc do siebie przyjaźnie i z uśmiechem. To wszystko zależy od ludzi, naprawdę łatwiej nam jest jak na co dzień uśmiechamy się do siebie i jesteśmy mili, niż wyglądamy jak chmury gradowe. A to niestety w Polsce bardzo częsty widok.
Bardzo dobry wpis, zgadzam się z Tobą w 100%. Mimo zakazu palenia w miejscach publicznych pod groźbą mandatu Polacy wciąż palą i mają gdzieś innych. Niestety nie jest tak tylko w miejscach publicznych, ale też “w gościach”. Ja działam krótko, gościom nie muszę się tłumaczyć że pali się tylko na balkonie, wręcz idę o krok dalej: i zamykam ich na balkonie. Dopiero po pukaniu w szybę jestem skora im otworzyć ponownie drzwi balkonowe do mojego domu 🙂
Niestety wszystkie wymienione wyżej punkty są trafione, ale wydaje mi się że jest do do wypracowania. W Polsce zachodzą wolniej zmiany, wciąż siedzi w nas kompleks, narzekanie na wszystko i oczekiwanie że państwo wszystko da, ale to się zmieni. Mam taką nadzieję, jednakże na to potrzeba czasu, lat, żeby zmieniło się podejście…
Oj też chyba miałam taką zasadę… wyrzucania gości na balkon ;). Miałam jednak usprawiedliwienie, że to dom rodziców. Potem w swoim domu, podczas imprez mieliśmy taką spiżarkę z wyjściem do ogrodu, gdzie ustawione były popielniczki.