Amerykanka w polskim świecie – wywiad z Leah

amerykanie w polsce, leah morawiec, papuga z ameryki, blog o ameryce, blog o usa

“Amerykanka w polskim świecie” (Amerykanie w Polsce) to nowy cykl wywiadów Papugi z Amerykanami, których los, miłość, praca, ciekawość niespodziewanie przyciągnęła do Polski.

O polskiej kulturze, jedzeniu, konwenansach, przyjaźniach i życiu emigranta dziś rozmawiam z Leah Morawiec– autorką nowego, choć bardzo obiecującego i już popularnego bloga Polonization.pl

Przez całe życie mieszkałaś na gorącej Florydzie, jak to się stało, że 5 lat temu przeprowadziłaś się do stosunkowo zimnej Polski?

Zaraz po tym jak zrobiłam licencjata i nie byłam jeszcze gotowa na pełną życiową i zawodową stabilizację, postanowiłam wziąć udział jako wolontariusz w programie WorldTeach, który wysyła nauczycieli j. ang. w różne strony świata. Pietrzykowice, koło Żywca to wioska, do której zostałam przydzielona. Tam poznałam swojego pierwszego chłopaka, z którym rozstałam się po trzech latach a chwilę później poznałam swojego obecnego męża, który upewnił się, żebym została tu już na dobre.

amerykanie w polsce, blog o usa, blog o ameryce, amerykanka w polskim świecie

 

Pięć lat to już wystarczająco długi czas by zaobserwować różnice kulturowe i cechy narodu polskiego. Jacy są Polacy zdaniem Amerykanina?Wymień pięć pozytywów… no i może dwie wady;).

Polacy są wspaniali pod wieloma względami. Są uczynni, chojni, wspaniałomyślni a co najważniejsze są niesamowitymi gospodarzami, którzy zawsze sprawią, że czujesz się pod ich dachem wyjątkowo. To, co różni ich od Amerykanów to gotowość niesienia pomocy, ale takiej w 100% bezinteresownej. Amerykanie z pozoru są ciepli i otwarci, ale gdy potrzebna Ci naprawdę pomoc, często trudno ich znaleźć. Zauważyłam również, że Polacy często stawiają rodzinę na pierwszym miejscu… no i są szalenie lojalni.

Do wad mogę zaliczyć niekwestionowany pesymizm i niepewność siebie.

Twój post “Are we so different…” jest jednym z najbardziej poczytnych i komentowanych na www.polonization.pl. Wymieniasz w nim różnice kulturowe między Polakami i Amerykanami. Które z nich są Twoim zdaniem największym wyzywaniem dla Amerykanina, który próbuje się zasymilować z Polakami? 

Poza językiem? Myślę, że znalezienie przyjaciół jest dużym problemem. Przynajmniej dla mnie było. Cały czas czujesz się dziwacznie, ciągle zmagasz się ze zrozumieniem kontekstu kulturowego. Ktoś coś mówi i wszyscy się śmieją poza tobą… Chcesz być częścią konwersacji, ale nie możesz, bo zanim zrozumiesz sens, temat już dawno przeminął.

Czy poza barierą językową napotkałaś jakieś szczególne, nieznane Amerykaninowi, trudności? 

Biurokracja jest wielkim problemem, który często w swoim polskim życiu napotykam. Jeżeli chcę przebywać w Polsce, muszę mieć odnawianą co kilka lat kartę rezydenta. Kiedy brałam ślub musiałam chodzić po urzędach i udowadniać, że albo nigdy nikogo wcześniej nie poślubiłam albo, że wchodzę w związek małżeński z właściwych pobudek. To rzeczywiscie było trochę dziwaczne. Z biurokracją zmagam się na porządku dziennym jako pracodawca, który musi starać się np. o wizę pracowniczą dla moich podwładnych. Czasami wydaje mi się, że spędzam w polskich urzędach zdecydowanie i nienaturalnie za dużo czasu.

 

Porozmawiajmy chwilę o Twojej pracy. Jesteś nauczycielem j. angielskiego, prowadzisz własną firmę. Czy zauważasz jakieś różnice między polskimi a amerykańskimi uczniami? 

Tak, coś takiego jest. Wydaje mi się, że albo Polacy nigdy nie mieli możliwości albo nie byli tak dopingowani w szkole, żeby wyrażać swoje zdanie i poglądy, jak my, Amerykanie. My rzeczywiście, od najmłodszych lat, jesteśmy motywowani do bycia indywidualnością i do tego, by nasz głos był słyszalny. Często widzę to na swoich lekcjach, na których uczniowie często pozostawiają moje pytania bez odpowiedzi.

Na swoim blogu zachwalasz zdolności oraz erudycyjność polskich uczniów. Jak radzą sobie oni z nauką Twojego języka? Z czym mają największy problem? Czy odkryłaś jakiś złoty środek, który chciałabyś dać naszym czytelnikom? 

Największe problemy? Z pewnością wymowa, zarówno słów, liter jak i dyftongów (czyli zbitek głosek, które tworzą dźwięki jak polskie sz, cz, ci). Czasy przeszłe to jedna  wielka masakra. Ludzie rzeczywiście potrzebują dogłębnego i intensywnego kursu, żeby to pojąć. Co do złotego środka, szczerze… nie ma takiego. Jako lingwista, mogę powiedzieć “The more input, the better output” co zwyczajnie oznacza, że im większą masz ekspozycję na język tym lepiej dla Ciebie. W praktyce oznacza to, że nie wystarczy zapisać się “na drogie konwersacje” by mieć problem z głowy. Żeby nauczyć się szybko języka musisz robić wszystkie rzeczy na raz. Czytaj, oglądaj seriale, rozmawiaj z ludźmi, słuchaj podkastów, rozwiązuj gramatyczne ćwiczenia…

 

Czy są jakieś rzeczy, które robisz z racji swojej emigracji, a których nigdy nie robiłabyś w USA?

Oj mnóstwo rzeczy! Więcej tu ćwiczę, ale może to przez mojego męża, który jest prawdziwym sportsmenem. Uwielbiam sporty zimowe, których na Florydzie nigdy nie miałam okazji spróbować. Snowbord to moja druga miłość. W lecie zbieram grzyby- co jest bardzo polskie – w Ameryce myślę, że każdy jest za bardzo wystraszony, by to robić. Do tej pory, gdy rozmawiam z moją mamą i wspominam o grzybobraniu, cała rodzina wpada w panikę. W Polsce nauczyłam się również robić dżemy i ogórki kiszone… uwielbiam tego typu rzeczy, na które w USA nikt nie ma ani czasu, ani do tego głowy.

 

Czy zaobserwowałaś jakieś śmieszne przyzwyczajenia u Polaków? 

Jedną z zabawniejszych sytuacji jakie napotykam w polskim towarzystwie jest brak jednego sposobu przywitania. Nigdy w zasadzie nie wiesz, czy powinnaś witanej osobie uścisnąć rękę, ucałować  i uścisnąć rękę… przytulić czy ucałować, a jeżeli ucałować to ile razy?

Inną zaskakującą polską normą jest wyprawianie swoich urodzin. Jako solenizantka zobligowana jesteś do zaproszenia gości, przygotowania wystawnego jedzenia, tortu urodzinowego, a gdy odbywa się to w restauracji, musisz za wszystkich zapłacić. W Ameryce, wszystko robią za Ciebie… może przez to jest zabawniej.

Będąc przy biesiadach, kolejną zabawną rzeczą jest przypraszanie gości do jedzenia większej ilości, niż zjedliby sami. A gdy zostaje ostatni kawałek na talerzu, nikt nie ośmiela się go tknąć. To ostatnie jest wyjątkowo urocze :).

A co powiesz o polskich świętach? Czy jest jakieś, którego  nie znałaś? A może jest jakieś, które wyjątkowo lubisz ?

Uwielbiam polskie Boże Narodzenie. Jest wyjątkowe, pełne rodzinnych biesiad, pichcenia a potem objadania się przez 3 dni. Poza tym uwielbiam Dzień Wszystkich Świętych. Dla Amerykanina, który nigdy o nim w takim wymiarze nie słyszał, jest wyjątkowo ciekawe i piękne.

No a co z Halloween, które mimo, że szturmem wkrada się do polskiej kultury to jednak nadal jest krytykowane i niepowszechne? 

Wychowywałam się w ortodoksyjnej baptystycznej rodzinie, w której nigdy nie pozwalano nam obchodzić Halloween. Nie mam zatem żadnej nostalgii w związku z tym świętem.

Czego zatem najbardziej brakuje Ci w Polsce?

Jeżeli chodzi o święta to zdecydowanie Dziękczynienia, choć, zważywszy na ciągłe rodzinne biesiady w moim nowym, polskim domu, nie cierpię bardzo z tego powodu.

Gdy wracam do USA, obkupuję się również w ulubionych sklepach odzieżowych np. Outfitters czy Anthropologie, których w Polsce jeszcze nie ma.

Inną rzeczą, za którą tęsknię są meksykańskie i azjatyckie restauracje. Te w Polsce można znaleźć tylko w dużych miastach.

 

Na swoim blogu zauważasz, że w Polsce, nawet wśród Twoich polskich rówieśników, rozmowy o seksie to temat tabu. Czy Amerykanie, rzeczywiście są tacy wyzwoleni? 

Słuchaj! Ten temat naprawdę nigdy nie wyskakuje podczas rozmów z Polakami. Zaprawdę powiadam Ci: NIGDY! Może nikt nie zganiłby Cię za to, ale z pewnością da się odczuć, że jest jakaś bariera. Z moimi amerykańskimi znajomymi, seks nie jest celowo omijany podczas towarzyskich spotkań. Jakoś naturalnie się pojawia, żartujesz z niego, śmiejesz się i po sprawie. Mówisz dokładnie to co masz na myśli.

 

Czy przyjaźń po amerykańsku oznacza zatem to samo co po polsku?

Tak, myślę, że oznacza to samo. Swoich znajomych z USA znam od wielu lat i wiem, że mogę rozmawiać z nimi na wszystkie tematy. Polskie rozmowy wydają mi się zawsze znacznie poważniejsze od tych amerykańskich, co jest dla mnie wyjątkowo interesującym zjawiskiem. W Stanach, nie ukrywam, dużo plotkujemy, żartujemy, klniemy na potęgę, ale prawda jest taka, że znam tych ludzi od kołyski. Moje rozmowy z Polakami, których znam dopiero od kilku lat, zawsze sprowadzają się do takich tematów jak praca, życie, filozoficzne zagadnienia, prawdziwe problemy, tego typu rzeczy…

 

Dlaczego Twoim zdaniem w Polsce nie wisi prawie nigdzie flaga narodowa? Dlaczego Polacy nie mają takiego oficjalnego uwielbienia do swojej tożsamości narodowej, hymnu czy flagi, która dla Amerykanów jest świętością? 

Trudno powiedzieć… Zarówno Polacy jak i Amerykanie musieli walczyć o swoją tożsamość narodową, Polacy nawet znacznie dłużej. Wydaje mi się jednak, że wielu polskich obywateli, zwyczajnie wstydzi się być Polakami czy za ogólny kształt swojego kraju. Nie wiem dlaczego, ale ciągle od nich słyszę: “Bo wiesz… to tylko Polak potrafi” albo “wiesz, to tylko w Polsce” i to bardzo zaskakujące, że tak siebie spostrzegacie. Jeżeli jacyś Amerykanie robią coś głupiego to robią to, bo są głupi a nie dlatego, że są Amerykanami. Nigdy nie identyfikowałabym tego jako cechę narodową a tym bardziej nie wpływałoby to na moje poczucie samowartości. U Polaków jest na odwrót. Polacy traktują to jako hańbę dla całego narodu. Amerykanie są dumni, że są Amerykanami… chyba przez to, że często słyszą od całego świata, że są wpływowym i silnym narodem i krajem. Myślę, że to może mieć jakieś znaczenie.

W październiku ubiegłego roku wyszłaś za mąż za polskiego obywatela. Wesele odbyło się w Polsce. Czym różniło się ono od amerykańskiego wesela? Co najbardziej zapadnie Ci w pamięci oprócz tego, że Twoja przysięga, której uczyłaś się tygodniami przed ceremonią, na ślubnym kobiercu została zmieniona? 

Owszem mieliśmy wesele w Polsce, ale niestety nie było ono w pełni polskie. Była to mała cywilna uroczystość i skromne przyjęcie dla naszej najbliższej rodziny. Ogólnie jednak, polskie wesela są znacznie dłuższe niż te amerykańskie. Wydaje się, że trwają wieki, jak nie do białego rana to jeszcze z jakimiś poprawinami. W USA trwają sześć lub siedem godzin. No i co najważniejsze, nigdy nie masz zapewnionego noclegu. Jeżeli decydujesz się zostać na noc, płacisz sam.

A co do mojej przysięgi, no cóż, przygotowywałam się, bo zależało mi, żeby wypaść jak najlepiej. No a na miejscu okazało się, że urzędniczka pomieszała je, czym wprawiła mnie w wielkie zdumienie i zakłopotanie… ale nieważne… godnie stawiłam czoła zadaniu i udało się. Ale, jakby nie było, moja mina z pewnością była rozrywką dla zgromadzonych gości.

leah morawiec, blog o ameryce, blog o usa, amerykanka w polsce

Co lubisz najbardziej w swojej polskiej rodzinie? Czy jest w nich coś, czego nie ma w tej amerykańskiej? 

Uwielbiam to, że spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. I nie mam na myśli szybkiej kolacji, krótkiej pogawędki, po której każdy udałby się do swojego pokoju, jak często zdarza się w mojej amerykańskiej rodzinie, ale mówię tu o wielogodzinnych biesiadach i rozmowach przy zastawionym stole. O bezgranicznej akceptacji i zainteresowaniu Tobą i tym co mówisz, za co im jestem bardzo wdzięczna. Najlepsze jednak jest to, że zawsze po takim spotkaniu wychodzę z reklamówką jedzenia albo – jak przytrafiło mi się ostatnio – ze słoikami buraków od cioci, której wyroby ostanim razem pochwaliłam. Po prostu słodkie :).

 

Leah, trochę długo nam zeszło, myślę, że mogłybyśmy jeszcze tak długo rozmawiać. Cieszę się, że tak regularnie piszesz swojego bloga o swoich polskich przeżyciach ( www.polonization.pl). Jest on poznawczy, nawet dla polskiego czytelnika. Odsyłam zatem i naszych czytelników do niego a tych, którzy potrzebują wsparcia z j. angielskiego, do Twojej strony zawodowej – szkoły j. ang. Talk Back, która oferuje m.in. lecje przez skype’a. 

Dziękuję Papugo, mnie również było miło.

 

Zdjęcia: polonization.pl

 

Czy cykl “Amerykanie w Polsce” jest trafionym pomysłem? Co najbardziej zaskoczyło Cię w powyższym wywiadzie?

 

 

 

 

 

 

 

Share

Comments

  1. Pomysł na ten cykl jest naprawdę genialny! Fajnie przeczytać miłe słowa o Polsce z ust obcokrajowców, którzy często dostrzegają i doceniają to, czemu my Polacy nie widzimy. Na bloga Leah zaraz zajrzę i coś czuję, że będę tam stałym gościem:)

    • Papuga z USA Says: March 15, 2016 at 1:22 pm

      Kinga! I znowu pierwsza tu jesteś 🙂 Cieszę się bardzo … Dziękuję, tak myślałam, że Wam się spodoba. To chyba taka dobra terapia dla narodu polskiego, którego trzeba cały czas dopingować, żeby w końcu w siebie uwierzył i pozbył się kompleksów. Wiem coś o tym…. bo sama z nimi tu przyjechałam. Na szczęście Ameryka wylęczyła mnie z nich i teraz powiem Ci… że jestem dumna z bycia Polką, ale nie po cichu tak jak było kiedyś lecz głośno 🙂

      P.S. Jestem pewna, że blog Leah CI się spodoba 🙂 No i jest super miejscem do ćwiczenia j. angielskiego.

  2. Takie wywiady są bardzo pouczające, bo dają wiedzę jak obcokrajowcy patrzą na Polskę i Polaków. Twoja rozmówczyni to niezwykle odważna kobieta. Dlatego, że zdecydowała się przyjechać i zamieszkać w tak obcym i dalekim Kraju. Jej spostrzeżenia są niezwykle ciekawe. Choć z podobnymi poglądami na Polskę spotkałam się podczas rozmów z poznanymi przeze mnie obcokrajowcami. W tym wywiadzie podoba mi się jeszcze to, że poruszyłyście ciekawe tematy. Co tu dużo gadać, mądre pytania i mądre odpowiedzi. Brawo Dziewczyny.

    • Papuga z USA Says: March 15, 2016 at 1:26 pm

      Monika, Ty to jesteś dla mnie lepsza niż jakiekolwiek zabiegi upiększające, które poprawiają kobiecie nastrój ;). Nieskromnie powiem… uwielbiam Twoje komplementy i … jednocześnie cenię sobie krytykę.

      Z Leah rozmawiało mi się wyjątkowo dobrze bo znałam jej bloga od podszewki (w końcu żeby przeporwadzić wywiad musiałam coś o niej wiedzieć 😉 no a na dodatek znam amerykańską rzeczywistość oraz różnice między naszymi krajami, które zawsze, jako dla Polaka były dla mnie zaskakujące.

      Cieszę się zatem, że sprostałyśmy zadaniu.

      A co do słyszenia tego samego od obcokrajowców z innych stron świata… to jedynie potwierdza to, o czym wspomniała Kinga. Musimy wyleczyć się z kompleksów, które widzimy tylko my… i nikt inny.

      Ku chwale Ojczyzny zatem 😉

  3. Super pomysł na cykl! Będę zaglądać.
    Właściwie nic mnie nie zaskoczyło, ale ciekawa obserwacja to te różne sposoby witania się Polaków. Rzeczywiście coś w tym jest 😉

    • Papuga z USA Says: March 15, 2016 at 1:28 pm

      Fajnie! Już się cieszę, że będziesz wpadać na kawę .Ale wiesz co? Odnośnie polskiego witania…Nie dalej jak wczoraj, dowiedziałam się od swojego współpracownika, który pochodzi z Dubaju, że u nich też tak robią i nigdy nie wiadomo czy całować raz, dwa czy trzy 😉

  4. Same trafne komentarze i Twoje odpowiedzi. To fakt, należy pozbyć się kompleksów. Ja ich nie mam i jestem dumna z tego, że jestem Polką. Czasami wkurzają mnie stereotypy w myśleniu o Polakach, no cóż, tak bywa, że Polacy tylko wódkę piją i kradną. Miałam kiedyś taką sytuację, że w Niemczech zostałam zatrzymana do kontroli drogowej przez Policję i bardzo dokładnie sprawdzali czy mój samochód nie jest kradziony. Nie było to oczywiście przyjemne, ale jak się okazało, że jest jak najbardziej legalny, a ja faktycznie jestem właścicielem pojazdu to Policjanci mieli głupie miny.

  5. Najbardziej zaskoczyła mnie ilość błędów ortograficznych w tym tekście 😀

    • Papuga z USA Says: March 15, 2016 at 11:43 pm

      Zosiu i przy okazji Weroniko, (która też złapała mnie na gorącym uczynku).

      Macie rację, należą Wam się przeprosiny, jak i każdemu czytelnikowi, który poczuł się zlekceważony. Przepraszam za moją chwilową, wczorajszą ignorancję i naiwną nadzieję, że może nie trzeba wiele poprawiać i mogę w końcu, po trzech zarwanych nocach…iść wcześniej spać.

      Nic nie usprawiedliwia mojego wczorajszego lekceważenia ani to, że ciągnę jednocześnie kilka srok za ogon, ani tym bardziej to, że nawet teraz odganiam dwa przedszkolaki, które jak dwa komary, gdy muszę coś na gwałt zrobić, ciągle próbują mi wejść na głowę. Następnym razem przytrzymam teksty chwilę dłużej.
      Mam nadzieję, że udało mi się już wyłapać wszystkie literówki, znaki interpunkcyjne itd.

      O zgrozo natrafiłam na błędy, których w życiu nie podejrzewałabym, że kiedykolwiek zrobię… “pobódki”??? chyba krowa mnie pobodła 😉 Ten błąd uświadomił mi…., że na obczyźnie dzieje się z moim językiem coś złego… że zwyczajnie od 5 lat… nic nie czytam po polsku…

      Dziękuję zatem dziewczyny za czujność 🙂 I jeszcze raz przepraszam.

  6. Weronika Says: March 15, 2016 at 4:09 pm

    Super wywiad, ale błędy ortograficzne bardzo kłują w oczy! *naprawdę i *pobudki

  7. To fajnie, że ktoś zwraca uwagę na błędy ortograficzne, ale myślę, że w tych wpisach to jest najmniej istotne. Ciekawe, czy osoby, które te błędy podkreślają, nigdy ich nie robiły. Pomyślałam sobie, że nie powinnaś się z tego tłumaczyć i nie przepraszać. Błędy to jest ludzka rzecz i każdemu mogą się zdarzyć. Wiadomo, że nie chcemy tego robić, ale czasami się to przydarza. Tym bardziej, że pisownia języka polskiego jest niezwykle trudna. Sama uważam się za osobę wykształconą: wyższe studia, aplikacja, dwa fakultety studiów podyplomowych i co? Czasami sadzę takie byki, że głowa mała. Cenię sobie treść Twoich postów, trafność spostrzeżeń, interesujące tematy, które poruszasz, a reszta jest nieistotna. W życiu są ważniejsze sprawy niż błędy ortograficzne. Oczywiście, że teksty nie powinny zawierać błędów, choćby z szacunku dla czytającego, ale jestem przekonana, że jeśli takowe się pojawiają na tym blogu to kwestia przypadku. Oj! Strasznie się wkurzyłam na te komentarze, dlatego musiałam o tym napisać.

  8. Super wywiad! Mimo że dość długi, to przeczytałam cały z ogromnym zainteresowaniem. Fajne pytania, ciekawe odpowiedzi. Czekam na kolejne części cyklu 😉

  9. Ale się zaczytałam! 🙂 Szkoda, że notka taka krótka! 🙁

Leave a Reply to Monika Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Close