Ulubiona amerykańska piosenka – znowu trochę o Papudze

amerykańska piosenka

O Matuchno! Zapomniałam! Właśnie olśniło mnie, że nie zdradziłam Wam jaka jest moja ulubiona amerykańska piosenka! W 80 blogów dookoła świata to comiesięczna akcja blogerów piszących o językach i kulturach świata, w ramach której każdy z autorów odpowiada na to samo pytanie. W tym miesiącu padło na dosyć luźny temat, bo chodzi o gusta muzyczne.

Dziś o kilku zabawnych historiach w moim życiu związanych z daną muzyką.

Niestety na pytanie: Jaka jest Twoja ulubiona amerykańska piosenka? nie mam jednej odpowiedzi. Choć może powinnam przy tej okazji odkryć trochę swojego oblicza i wyznać Wam szczerze, że znawcą muzyki nie jestem, choć mam szacunek do każdej… nawet do disco polo, bez której żadna z moich wiejskich potańcówek u babci by się nie udała ;).

Na swoim koncie mam również fascynację heavy metalem... na szczęście krótką – skończyła się wraz z brakiem promocji do 8 klasy SP mojego kolegi, który próbował mnie nią zarazić. Serio, nie wiem jak mogłam wyjść z tego bez urazu głowy… No ale włosy długie od zawsze miałam, więc mój “taniec” podobno dobrze wyglądał.

Dla kontrastu, powiem Wam, że muzyką klasyczną, na której – jak twierdzi mój mąż – kompletnie się nie znam – też się interesowałam. I nawet do dziś posłucham 😉 … zwłaszcza muzykę baletów, które widziałam w Operze Wiedeńskiej i z rozrzewnieniem do dziś wspominam. No ale … jak to znowu mój mąż twierdzi – Czajkowski – to przecież żaden trudny wykonawca… Na obronę dodam, że zakochałam się też w jego ulubionej Pasji Bacha, bez której nie wyobrażam sobie teraz już Wielkanocy oraz Prokofiewa (R&J).

Salsa, merrenge, cumbia czy wszystko co latynoskie…… uuuuuuułłłłaaaaaa! Oj tak, mów mi tak jeszcze!…. Uwielbiam, UWIELBIAM … podobno dobrze piruety robię 😉 Tak, myślę sobie teraz, nieskromnie… jestem stworzona do tego tańca! Miłością do tego stylu zaraziła mnie Floridita – klub latynoski w Wiedniu, gdzie po kilkanaście osób tańczyło się w kółeczku i wymieniało partnerami.

Jazz, Blues – zwykle do wina i zwykle w knajpach z żywymi muzykami. Traktuję ją jako rarytas, do którego sama raczej nie pasuję. Za dużo mam w sobie energii. Jednak bez ich wersji “smooth” nie wyobrażam sobie zimowych, domowych wieczów przy kominku.

Techno – kojarzy mi się z moim szefem z Londynu, żydowskim właścicielem restauracji, u którego dorabiałam na wakacjach. Koleś zaprosił mnie do siebie do domu po pierwszym dniu pracy, gdzie zamiast sięgnąć po kluczyki do samochodu i odwieźć mnie do domu, zapytał czy chcę najpierw wziąć prysznic. Oszołom jednym słowem! Od tamtej pory techno to jakaś porażka.

Reggae – sorry, nie moje klimaty – zbyt luźne jak dla mnie, za dużo jest w tym swobody i relaksu… nawet we fryzurze ich przedstawicieli.

POP, R&B i inne dyskotekowe hity – a czemu nie, jeżeli tylko sprawia, ze czujesz się seksi i w tańcu przypływa Ci serotoniny – dawaj mała ! Co się będziemy patyczkować. Też potrafimy być jak Beyonce, Riahnna czy inne apetyczne teledyskowe boginie. W poniższym zestawieniu z reggaetone smakuje mi bardzo. A jak jeszcze np. są jakieś wstawki hinduskie czy inne mieszanki kulturowe …. to nawet jeszcze bardziej. W zasadzie te wszystkie wstawki są najfajniejsze. Misz masz jednym słowem.

Amerykańska piosenka?… India Arie – to jedno z moich amerykańskich odkryć, które chłonęłam podczas pierwszego pobytu w Stanach. Jej płytę Acoustic Soul, zwędziłam swojemu ulubionemu barmanowi z Chicago, dzięki któremu dowiedziałam się co to znaczy dobrze bawić się w gejowskich klubach i co to znaczy być na prawdę wyluzowanym Słowakiem. Poniżej podsyłam Wam mega melancholiczny kawałek, którego raczej nie otwierajcie, gdy macie za dużo energii. To raczej coś dla złamanych samotnych serc. Inna wspaniała z tej płyty to Brown Skin.

Ostatnią melodią, która odzwierciedla moją osobowość jest amerykańska piosenka, bez której jednocześnie nie wyobrażam sobie żadnych Świąt Bożego Narodzenia. Te Święta są częścią mnie, mam nadzieję, że zawsze pozostaną najwspanialszym czasem w roku. “It’s the most wonderfull time in the year” sprawia, że wiruję w kuchni jak w walcu wiedeńskim, otrzepując fartuch z mąki, jajek i innych składników do świątecznych ciasteczek.

A Wy? Co tam ostatnio ciekawego wyszukaliście??

P.S. Amerykańska piosenka to temat, który podjęły jeszcze autorki trzech blogów, które należą do BKiJ. Zapraszam również do podejrzenia propozycji kolegów z innych krajów:

Austria:
Chiny:
Francja:
Gruzja:
Irlandia:
Kirgistan:
Niemcy:
Rosja:
Stany Zjednoczone: 
Amerykańska piosenka – papuga
Szwecja:
Tanzania/Kenia:
Turcja:
Wielka Brytania: 
Włochy:
Share

Comments

  1. […] Papuga z USA – Ulubiona amerykańska piosenka – znowu trochę o Papudze […]

  2. […] Papuga z Ameryki – Ulubiona amerykańska piosenka – znowu trochę o Papudze […]

  3. A mi też przyszła do głowy piosenka świąteczna, ale uznałam że na to jeszcze przyjdzie czas i wybrałam inną – taką bardzo, w moim przypadku, na czasie 🙂

    • Dla mnie nie było, bo nawet ostatnio zatęskniłam już za Świętami… paranoja… pewnie przez to, że zwykle w lecie w Central Parku na karuzelach, urządzają “Christmas in the Summer”. New York, New York też uwielbiam… świetny wybór zatem koleżanko, bardzo amerykański i adekwatny do zadanego tematu.

  4. […] Papuga z Ameryki – Ulubiona amerykańska piosenka – znowu trochę o Papudze […]

  5. Część “o Papudze” bardzo mi się podobała 😀

  6. z Acoustic Soul najbardziej chyba lubię kawałek Video, mnóstwo pozytywnej energii 🙂

  7. Śliczna pastorałka 🙂

  8. India Arie – bardzo, bardzo!

  9. […] Stany Zjednoczone: Specyfika języka – Lekcja idiomów z ulubioną piosenką Angielski dla każdego – Moja ulubiona piosenka Head Full of Ideas – Moja (ostatnio) ulubiona piosenka Papuga z USA Ulubiona amerykańska piosenka […]

  10. Świetny wpis. Przeczytałam z przyjemnością, bo mam hopla na punkcie muzyki. I też nie mogę się zdecydować. Słucham różnych gatunków muzycznych w rozmaitych językach świata. Nieziemsko się przy tym bawię. 😉 Widać, że miałaś sporo ciekawych sytuacji w życiu. Ja od nich też nie stronię. Zaraziłaś mnie dawką hurrra optymizmu. Pozdrawiam. 🙂 P.S. A propozycje jeszcze na pewno odsłucham, kiedy się nastroję. Nastrój też ma niepomierny wpływ na to, czego aktualnie słuchamy, bądź czego unikamy.

    • Pamiętam, jak dostałam ochrzan w 4 klasie podstawówki od koleżanki z podwórka, że bezczeszczę buty jej idola. Dostałam od swojej kuzynki “depeszki” …

      podobno nie wiedziałam jak się do nich ubrać 😉 I mimo, że w późniejszym życiu miałam swój epizod z Depeche Mode a ich płytę Ultra sluchałam prawie 24 h/dobę… To w perspektywie czasu muszę powiedzieć, że nie jestem wierną fanką jednego gatunku, że nie mam wyrobionego jednego gustu.

      Na pytanie: Jakiej słuchasz muzyki, nie wiem co odpowiedzieć, bo nie chcę być zaszufladkowana. Jestem niespójna jako człowiek, nie jestem czytelna tak jak np. rastaman, którego ubiór i fryzura wszystko mówią Ci o jego guście. Czy nawet długie włosy jednego z moich ulubionych wykładowców, który mimo,że miał 70 lat, dla kontrastu nadal słuchał metalu. Jeżeli lubisz się bawić przy rytmicznej muzyce. Polecam wpis o buti yoga http://papugazameryki.pl/2015/06/08/o-grzesznym-sporcie-ktory-pokochalam-w-usa/
      Podkłady muzyczne sprawiają, ze taki sport się kocha.

  11. Ja też mam podobnie z gatunkami muzycznymi, prawie wszystko kiedyś ‘przerabiałam’, jedynie mam awersję do bardzo powolnych piosenek, np. soulowych – chociaż te w filmach mogą być świetnym podkładem, ale samoistnie nie byłabym w stanie słuchać..

  12. […] Ulubiona amerykańska piosenka – znowu trochę o Papudze […]

  13. […] Ulubiona amerykańska piosenka – znowu trochę o Papudze […]

  14. […] Ulubiona amerykańska piosenka – znowu trochę o Papudze […]

  15. […] Ulubiona amerykańska piosenka – znowu trochę o Papudze […]

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Close