How are you? I don’t care!

How are you? I don't care!

(Rok 2010) No “na Litość Boską” wołam … “co za cynizmy, co za brak wychowania!”. Pyta mnie koleś na ulicy jak się miewam, ale zanim ja zdążę się namyśleć, on jest już po drugiej stronie skrzyżowania… Nic go nie obchodzę, po co dupek zatem pytał? Wchodzę potem do warzywniaka, znowu słyszę przed odważaniem ziemniaków, “jak się dziś Pani czuje?”.  Na co ja, tym razem już z impetem, odpowiadam… “A czy w tym kraju jest jakaś inna odpowiedź niż ok, w porządku czy dobrze? Przecież i tak nikogo to nie obchodzi?”.

 

alejandroescamilla-dude-walkinDziś wiem, co oznaczało uprzejme lecz pełne dystansu spojrzenie w oczach tamtego ekspedienta. Dziś nigdy bym się tak nie zachowała, bo znam już zasady gry, jakie obowiązują nie tylko podczas kontaktów z amerykańskimi nieznajomymi ale również i z przyjaciółmi.

Amerykańskie “How are you” w tłumaczeniu na język polski to zwyczajne “jak się masz/ jak leci?”. Różnica polega jednak na tym, że w Polsce zwykle słyszysz to pytanie od swoich znajomych lub przyjaciół bo… z przypadkowymi przechodniami w ogóle nie rozmawiasz. Kiedyś próbowałam wytłumaczyć tę zależność swojej am. znajomej wyliczając trzy możliwości, w których nieznajomy może Cię zaczepić w PL. 1. Chce Ci coś sprzedać albo wręczyć ulotkę, no albo dostać 2 zł 😉 2. Chce Cię zaprosić na kawę = czyt. wpadłaś mu w oko. 3. jest szaleńcem lub pijakiem i lepiej nie podejmować z nim rozmowy.

Dlatego, gdy lądujemy w Stanach, najpierw jesteśmy urzeczeni otwartością i uprzejmością nieznajomych a potem zaczyna nas irytować ich brak głębszego zainteresowania. Z czasem jednak Wam przejdzie. Zrozumiecie bowiem, że to takie pozdrowienie, na które nieuprzejmie jest odpowiadać inaczej, niż “I’m fine” thanks, and how are you? Bo jakim prawem masz obarczać kogoś swoimi problemami?

Zapytałby kto, ale po co, skoro nikogo to nie obchodzi, po co w ogóle o to pytać?

To chyba takie rozbudowane dzień dobry, taki werbalny uśmiech dodawany do “Hi/Hello”, wyraz grzeczności i uprzejmości, standard, w którym Amerykanie wyrośli i każde odstępstwo wydaje się wysoce nietaktowne.

Na dowód przytoczę ciekawą historię mojej znajomej z NY, która miała okazję studiować w Niemczech. Zabawne było usłyszeć jej wspomnienia z pierwszych zakupów w sklepie spożywczym, podczas których poprzysięgła sobie nigdy do feralnego, niemieckiego sklepu nie wrócić. Chodziło o rzekomo arogancką i nieuprzejmą ekspedientkę, która podczas nabijania na kasę, ani jej osobiście nie przywitała, ani nie zapytała jak jej mija dzień? Jej ówczesny chłopak – rodowity Niemiec- wyjaśnił jej to krótko i dosadnie- “A niby z jakiej racji? Przecież ta kobita nawet Cię nie zna”.

I tak chyba jest i u nas w Polsce. Ekspedientki w Tesco nadal nie pytają o zdrowie czy o samopoczucie klienta. W zamian zapytają pewnie: Czy ma Pani kartę skarbonkę 😉

A swoją drogą, powiem Wam, że osobiście lubię ten amerykański brak zainteresowania prywatnymi tematami. Poruszanie tu kwestii pieniędzy, niedobrych mężów  czy kłopotów finansowych jest nie na miejscu.  Zasada obowiązuje nie tylko przy obcych, z którymi wdałeś się w przypadkową dyskusję (np. w takim PKP, gdzie Polacy zwykli opowiadać sobie całe życiorysy), ale również w obecności swoich dobrych znajomych.

Oczywiście, jak wszędzie i tu można spotkać trajkotki, które wykrzyczą Ci całą prawdę… ale do tej pory przytrafiło mi się to tylko w afro-amerykańskich dzielnicach, gdzie ludzie z natury są bardziej buńczuczni. Ogólnie przyjęta zasada zabrania obarczania kogokolwiek swoimi problemami.

Doświadczyła tego moja austriacka znajoma, która została zaproszona na kolację do rodziny swojej am. przyjaciółki. Na pytanie czy powinna wytłumaczyć dlaczego jest w kiepskim humorze (zerwała z chłopakiem), gdy gospodarze zapytają o jej samopoczucie, przyjaciółka poradziła : “No, you can’t “. Alternatywą miało stać się “Ok” zamiast “Great” w odpowiedzi na “How are you?”.

Kto wie, może dlatego tylu Amerykanów chodzi wygadać się do psychoterapeutów a towarzyskie spotkania upływają na żartach, opowiadaniu o dzieciach, zabawnych perypetiach czy innych lekkich i przyjemnych tematach.

zdj. główne: Débora Araújo /flickr

Share

Comments

  1. tak samo w Irlandii. Bo tak naprawde “how are you” nie mozna tlumaczyc doslownie. To bardziej zamiennik polskiego czesc/dzien dobry niz naprawde pytanie o samopoczucie. I ja to uwielbiam. Dodatkowo uwielbiam wszelkie wariacje na ten temat a Irlandczycy maja ich wiele:
    How are you?
    Are you well?
    How are you keeping?
    Any craic?
    Anything strange?
    How are things? lub nawet (o zgrozo) How’s things with you? 🙂
    How’s life?
    All well?
    itp itd 🙂

    • tak, te wszystkie zamienniki wydają się takie kolorowe… w Stanach słyszę jeszcze How are you doing? Ale ogólnie How are you to formalna i główna wersja. W bardziej kolorowych środowiskach można jednak usłyszeć wiele innych. Yo Bro, What’s up? itd.

  2. Piszesz super jak zawsze 🙂

  3. Jak zwykle profesjonalnie napisany artykulik

  4. Napisałaś, że odpowiada Ci ta powierzchowność kontaktów. Możesz napisać dlaczego?

    • Hmmmm, chyba nigdy tak nie sformułowałam swojej myśli 🙂 Napisałam raczej, “że osobiście lubię ten amerykański brak zainteresowania prywatnymi tematami. ” Co oznacza posiadanie najwyższego taktu, by nie naciskać, nie wypytywać, ale i nie obarczać swoimi problemami, wszystkimi brudami, narzekać na wszystko,wprawiać w zakłopotanie. Spotkania towarzyskie mają służyć rozrywce i upływać na miłej i ciekawej rozmowie… Od takich głębszych tematów są psychoterapeuci czy najbliższe przyjaciółki jak siostra, mama czy babcia. Ale to jest moje prywatne zdanie.

  5. […] 23. Pozdrawianie oraz PRZYPADKOWE i niezobowiązujące ROZMOWY podczas zakupów to część amerykańskiej kultury. Żadna pogawędka, nawet ta bardzo długa nie zobowiązuje do wymiany kontaktów. O moich pierwszych wrażeniach na temat am. pozdrowień możesz przeczytać w art. pt. How are you? I don’t care! […]

  6. […] Rozmawiam z obcymi ludźmi, macham innym mamom na powitanie – wszędzie i zawsze. Dzięki am. zwyczajowi tzw. „small talk”, możesz być zaczepiony czy sam masz prawo zaczepiać nieznajomych w sklepach, na ulicy, placach zabaw itd. Pamiętaj jednak, że żadna nawet najdłuższa pogawędka nie zobowiązuje do wymiany kontaktów… Więcej na ten temat znajdziecie w art. „How are you? I don’t care!” […]

  7. […] Rozmawiam z obcymi ludźmi, macham innym mamom na powitanie – wszędzie i zawsze. Dzięki am. zwyczajowi tzw. „small talk”, możesz być zaczepiony czy sam masz prawo zaczepiać nieznajomych w sklepach, na ulicy, placach zabaw itd. Pamiętaj jednak, że żadna nawet najdłuższa pogawędka nie zobowiązuje do wymiany kontaktów… Więcej na ten temat znajdziecie w art. „How are you? I don’t care!” […]

  8. na wschodzie nikt nie zapyta jak sie masz, ale do domu zaprosi i ugości jak trzeba.

  9. […] zabiorę Was w tym roku na wakacje. Zwyciężczyni, której ulubionym wpisem na Papudze jest art. „How are you, I don’t care” serdecznie gratuluję i liczę na zdjęcie z hawajskim, kwiecistym LEI, które zostanie nadane po […]

  10. […] „How are you I don’t care”, o którym pisałam w osobnym artykule, to cecha Amerykanów, która drażni wielu nowych […]

  11. hah you must be crazy or drunk to be asking someone if “how are you?” in Poland. kinda true!

  12. Ciekawie napisane! W Islandii spotykam wielu obcokrajowców, którzy mnie pytają “how are you?” i po prostu z automatu odpowiadam “Good, thank you! How are you?” Jeśli mam lepszy humor, to odp “great” 😀
    Ale co ciekawsze… Chwilę potem, na pytanie znajomego Polaka “Jak się masz?” w 90% przypadków odpowiem jakimś narzekaniem, że źle spałam, głowa boli, czy nic nie chce mi się. Dziwne to! 🙂

    • Papuga z USA Says: March 16, 2016 at 1:13 am

      No i powiedz o co chodzi? Dlaczego tak się dzieje? Przypomniało mi się coś, co powiedział mi mój mąż o koledze, którego miał okazję obserwować w amerykańskim środowisku… okazało się, że kolega jest wtedy całkiem innym człowiekiem… no… duszą towarzystwa, dowcipnym, bezproblemowym uroczym facetem… a gdy rozmawialiśmy z nim po polsku… wiecznie narzekającym 😉

Leave a Reply to Papuga z USA Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Close